Na liczącej 12 km trasie prologu, wyznaczonego na torze motocrossowym w miejscowości Baccalamanza Rafał Sonik nie miał sobie równych. Polak nie tylko wygrał rywalizację w stawce quadów, ale był również autorem najdłuższego i najbardziej efektownego skoku.
– Cieszę się z wygranej w prologu, bo pokazuje to tempo jazdy, jakie ma każdy z nas. Oczywiście w końcowym rozrachunku to dzisiejsze zwycięstwo, jak i dwie sekundy przewagi nie będą miały znaczenia, niemniej dają poczucie satysfakcji – przyznał na mecie zawodnik Orlen Team.
We wszystkich rajdach Pucharu Świata FIM warto walczyć o wynik na prologu, ponieważ najlepszy quadowiec startuje z grupą najlepszych motocyklistów, a to oznacza choćby wyeliminowanie niebezpieczeństwa przy wyprzedzaniu słabszych zawodników. Ta zasada niestety nie dotyczy Sardynii, gdzie codziennie bez względu na wynik, pierwsze na oes wyjeżdżają jednoślady, a dopiero za nimi czterokołowce.
– To jest raczej zła wiadomość, ponieważ jadąc jako pierwszy w swojej klasie muszę za każdym razem bardzo uważać. Motocykliści z końcówki stawki są wolni, gubią się, stają na podjazdach – jednym słowem stwarzają zagrożenie. Co prawda startujemy 15 minut po z nich, co daje nam pewność spokojnej jazdy przez pierwszą część oesu, ale potem w każdym ślepym zakręcie, czy potencjalnie niebezpiecznym miejscu może być ktoś, kto mnie zablokuje, albo będzie go trudno wyprzedzić – analizował „SuperSonik”.
Obrońca Pucharu Świata nie raz był jednak w podobnej sytuacji, więc wie, na co musi być przygotowany. Póki co pozwolił sobie na trochę radości z sukcesu wywalczonego na prologu. – Jechałem z lekkim niedosytem, bo nie mogliśmy wcześniej przetestować toru w Baccalamanzy. Mimo to, tam gdzie widziałem, że mogę, pozwoliłem sobie na skok. Oczywiście owacje po nim sprawiły, że szeroko się uśmiechnąłem. Na pewno wrócę tu zimą na treningi, bo radość z jazdy była wielka, a wiem, że rozkręciłbym się dopiero po 20 okrążeniach – mówił Sonik, który zrobił na kibicach wrażenie wykonując najdłuższy skok w czasie prologu.
W ostatnich dwóch sezonach krakowianin pewnie wygrywał Rajd Sardynii, dlatego w tym roku doskonale wie, czego się spodziewać. Jego przypuszczenia potwierdziły się, kiedy otrzymał pierwszy roadbook. – Zgodnie z oczekiwaniami to prawdziwa „kobyła”. To oznacza, że średnia odległość między kolejnymi opisami trasy to ok. 200-300 metrów, a czasem nawet kilkadziesiąt. Wszyscy wiemy, że taka jest specyfika tego rajdu i na to czekamy – zakończył z uśmiechem.
Starty Rafała Sonika wspiera PKN ORLEN.
Wyniki prologu:
1. Rafał Sonik (POL) 2.01,03
2. Sebastien Souday (FRA) + 0.02,22
3. Mohamed Abu-Issa (Qat) + 0.02,77
4. Stephane Marthoud (FRA) + 0.12,80
5. Kamil Wiśniewski (POL) + 0.13,61