Dla quadowców i motocyklistów prolog Abu Dhabi Desert Challenge miał być czystą przyjemnością, bo organizatorzy nie zdecydowali się nawet na pomiar czasu. Mimo to, jak zapewnia Rafał Sonik, nikt nie odpuszczał. – Każdy cisnął ile mógł, ale my nie jesteśmy od jazdy na torze. My jesteśmy terenowe chłopaki – śmiał się krakowianin.
Na Yas Marina o czas walczyły tylko samochody, ale ich rezultaty nie będą miały żadnego wpływu na dalszą rywalizację, bo różnice między nimi liczone były w sekundach. Quady i motocykle wyjechały na 2,5-kilometrową trasę przede wszystkim po to, żeby ucieszyć publiczność i dać popis dynamicznej jazdy.
– Śmialiśmy się wszyscy, że w przyszłym roku przyjedziemy na Grand Prix Formuły 1 i poprosimy, żeby wypuścili bolidy na ten szutrowy tor, na którym rozpoczynaliśmy rywalizację przed rokiem. One oczywiście nie przejechałyby tam ani jednego zakrętu, ale wyglądałby z pewnością równie śmiesznie, jak my dziś na Yas Marina Circuit – mówił z uśmiechem Rafał Sonik, który do Zjednoczonych Emiratów Arabskich przyjechał w roli faworyta.
Obrońca Pucharu Świata przyznał, że choć ani opony, ani zawieszenie jego quada nie jest przystosowane do jazdy po asfalcie, prolog dał mu sporo radości. – To wielka przyjemność pojeździć choć przez chwilę po torze F1, zwłaszcza, że ten tutaj jest doskonale utrzymany, nowoczesny, pięknie utrzymany i doskonale zagospodarowany. Mogliśmy po prostu cieszyć się przejazdem bez konieczności myślenia o wyniku.
W niedzielę rajdowców rywalizujących w Abu Dhabi Desert Challenge czekają 262 km odcinka specjalnego i 142 km dróg dojazdowych. Najszybszy quadowiec powinien zameldować się na mecie jeszcze przed południem polskiego czasu.