Rafał Sonik i Kamil Wiśniewski mają już za sobą dwa lata ścisłej, quadowej współpracy. Przed rokiem wystartowali w Rajdzie Dakar jako jeden zespół. Pomagając i wspierając się na trasie dotarli do mety plasując się odpowiednio na czwartym i dziesiątym miejscu. W jubileuszowej, 40. edycji super maratonu, Biało-Czerwoni chcą pokazać się z jeszcze lepszej strony.
Zwycięzca z 2015 roku, który trzykrotnie zajmował również niższe stopnie podium, zdaje sobie sprawę, że kibice rajdów terenowych w Polsce mają spore oczekiwania, ale tradycyjnie już tonuje nastroje.
– 40. edycja Dakaru będzie też moim prywatnym jubileuszem – podejmę wyzwanie już po raz dziesiąty w karierze. To z pewnością taki moment, w którym większość sportowców robi małe podsumowanie. Z mojego wynika, że przejechałem 36 rajdów Pucharu Świata i siedem razy dotarłem do mety zmagań w Ameryce Południowej. Takie doświadczenie uczy pokory, dlatego nie chcę ruszać w drogę z deklaracją walki o zwycięstwo. Wiem jak nieprzewidywalny i kapryśny potrafi być los dakarowca, ale z pewnością zrobię wszystko, by ponownie stanąć na podium – zapowiedział Rafał Sonik.
W pierwszą trójkę, ale w grupie quadów z napędem 4×4 celuje również Kamil Wiśniewski, który przed rokiem wygrał tę nieoficjalną klasyfikację. – Toczyliśmy zacięty pojedynek z Danielem Mazzucco, który ma ogromne doświadczenie i świetnie zna tereny, w których się ścigamy. Kiedy jego quad uległ awarii miałem dość sporą przewagę nad kolejnymi rywalami. W tej edycji nastawiam się więc na twardą i zaciętą walkę. W ogólnej klasyfikacji quadów chciałbym ponownie dojechać w pierwszej „dziesiątce”.
W 40. edycji Dakaru organizator zadbał o to, by wszyscy uczestnicy poczuli prawdziwego ducha tego rajdu. Dlatego start zaplanowano w Peru, gdzie przez pięć dni zawodnicy będą ścigać się na wydmach u wybrzeży Pacyfiku. Potem, mijając jezioro Titicaca, karawana wjedzie do Boliwii, gdzie po raz kolejny rajdowcy będą zmagać się z dolegliwościami związanymi z chorobą wysokościową.
Aby dobrze przygotować się na rywalizację w tych trudnych warunkach, obaj polscy quadowcy postawili na treningi w komorze hipoksyjnej oraz noce w namiocie ciśnieniowym. – Wiedząc z czym będę mieć do czynienia wydłużyłem okres przygotowań z dwóch do sześciu miesięcy. Zrzuciłem kilka kilogramów i 6 stycznia powinienem być w optymalnej formie. Trenowałem też na wydmach w Maroko i choć moim ciężkim quadem nie łatwo jeździ się po grząskim piasku, to jestem zadowolony z wykonanej tam pracy – zapewnił Wiśniewski.
Rafał Sonik poza przygotowaniem fizycznym, najważniejszą część treningu ma jeszcze przed sobą. – W niedzielę 10 grudnia ruszam do Dubaju. Kilka dni jazdy po tamtejszych piaskach będzie kluczowe pod kątem pierwszych dni rywalizacji na Dakarze. Podejrzewam, że prym będą wiedli tam Peruwiańczycy, którzy znają swoją pustynię tak, jak ja drogę z Krakowa do Zakopanego – mówił z uśmiechem polski mistrz.
Peruwiańczycy będą z pewnością zagrożeniem w pierwszych dniach, jednak w kolejnych, głównymi rywalami staną się „dakarowi wyjadacze”. – Na listach startowych mamy rekordową liczbę 50 quadowców. Około dwudziestu z nich, to potencjalni zwycięzcy. Jeszcze nigdy nie mieliśmy tak wyrównanej stawki. Swój start potwierdzili najlepsi z najlepszych, więc czekają nas dwa tygodnie twardej, ale też taktycznej walki – mówił „SuperSonik”.
Wszystko wskazuje na to, że kluczowa dla losów rywalizacji będzie druga część rajdu. W piątek 12 stycznia zaplanowano dzień przerwy w La Paz, a już kolejnego dnia rozpocznie się etap maratoński. W ciągu dwóch dni zawodnicy pokonają niemal 1000 km odcinków specjalnych bez wsparcia serwisu. Krótko potem motocykliści i quadowcy będą musieli ponownie radzić sobie bez pomocy mechaników. Co więcej rywalizować będą wówczas na piaskach Fiambali – regionu słynącego z temperatur sięgających nawet 50 stopni Celsjusza.
– Odpowiedzialny za trasę Marc Coma zadbał o to, by Dakar mógł być nadal uznawany za najtrudniejszy rajd terenowy świata. Dwa etapy maratońskie w drugiej części zmagań z pewnością mocno uszczuplą stawkę i mogą przewrócić do góry nogami całą klasyfikację. I to zaledwie na dwa dni przed końcem zmagań. Jedno jest więc pewne – emocji w tym roku nie zabraknie – zakończył Sonik.
Po dwudniowych treningach w terenie, Rafał Sonik wyruszył do Ameryki Południowej 29 grudnia. Wraz z Kamilem Wiśniewskim przywitali Nowy Rok w Limie i 2 stycznia odebrali pojazdy z portu. Na 4 i 5 stycznia zaplanowano odbiory administracyjne i techniczne, a w niedzielę 6 stycznia ruszą z Limy na trasę 30-kilometrowego prologu. Zmagania zakończą się 20 stycznia w argentyńskiej Cordobie.
Tagi: Dakar Rally, Kamil Wiśniewski, Rafał Sonik