Rafał Sonik pewnie zmierza do mety swojego 44. rajdu Pucharu Świata. W tej drodze, na czwartym etapie Rajdu Maroka okazał się najszybszy w stawce quadów, a to oznacza, że Polak odniósł 95. zwycięstwo etapowe w karierze. – To już mamy cel na kolejny sezon. Dobić do 101! – śmiał się krakowianin, który od dwóch lat regularnie ściga się po pustyniach świata właśnie z numerem 101.
Gdyby kamera telewizyjna podążała za quadowcami ścigającymi się w Rajdzie Maroka, jak za kolarzami w Tour de France, wtorkowy etap zmagań na Saharze byłby fascynującym i emocjonującym widowiskiem. Rafał Sonik stoczył na trasie zacięty pojedynek z Ignacio Casale. Polak i Chilijczyk kilka razy zmieniali się na prowadzeniu. Szalę zwycięstwa, sprytną zagrywką taktyczną, przechylił na swoją stronę „SuperSonik”, odskakując rywalowi w końcówce odcinka specjalnego.
Podobnie jak dzień wcześniej, zawodnicy odebrali swoje roadbooki dopiero kwadrans przed startem. Rafał Sonik ruszył mocno do przodu i dość szybko dogonił lidera rajdu. Z kilometra na kilometr budował coraz większą przewagę, do momentu, kiedy… zakopał się w piasku. – Nie zdarzyło mi się to od ponad półtora roku – śmiał się krakowianin. – Po zjeździe z wydmy ugrzęzłem w miękkim podłożu. Kiedy quad zakopie się na stoku – sprawa jest prosta: trzeba przestawić go przednimi kołami w dół i ruszyć. Tutaj, na płaskim podłożu, pracy było więcej i właśnie wtedy dogonił mnie Ignacio. Widziałem, że wyprzedzenie mnie sprawiło mu ogromną radość – komentował z uśmiechem.
Dziewięciokrotny Zdobywca Pucharu Świata dość szybko dogonił jednak przeciwnika, wykorzystując swoje doświadczenie w nawigacji. – Opis w roadbooku nie wskazywał nam jednoznacznie właściwej drogi do tankowania. Co więcej, moim zdaniem prowadził trasą, gdzie nie było żadnych śladów motocykli. Znikąd pojawili się nagle Dutrie i Dutu, szukając właściwej drogi. Casale zawrócił, a ja zaufałem swojemu doświadczeniu i okazało się, że miałem rację. Chilijczyk pojechał moim śladem, potem przyspieszył i wjechał na tankowanie kilkanaście sekund przede mną – relacjonował Sonik.
Wyjazd na decydujący fragment oesu przed wieloletnim rywalem mógł stanowić przewagę, ale tym razem okazał się zgubny. – Dogoniłem Ignacio i jechałem za nim około 20 km. Sprzyjał mi wiatr z lewej strony, a właśnie przez lewy bark oglądał się co jakiś czas Chilijczyk. Trzymałem się więc za jego prawym barkiem. Nie widział mnie i tuż przed małą wioską, w której znajdowała się strefa ograniczenia prędkości, dogoniłem go i wyprzedziłem! Utrzymałem prowadzenie do mety – mówił z satysfakcją Rafał Sonik, który tym samym odniósł 95. zwycięstwo etapowe w swojej karierze.
Rafał Sonik pozostał wiceliderem Rajdu Maroka. Co więcej, bardzo dobra jazda Kamila Wiśniewskiego sprawiła, że w przeddzień zakończenia zmagań na podium klasyfikacji znalazło się dwóch Polaków. Od mety i biało-czerwonego podium, polski duet dzieli już „tylko” 288 km dojazdówki i 168 km finałowego odcinka specjalnego.
IV etap:
1. Rafał Sonik (POL) 4:46.10
2. Ignacio Casale (CHL) +1.40
3. Axel Dutrie (FRA) +8.02
4. Kamil Wiśniewski (POL) +14.08
5. Romain Dutu (FRA) +37.52
6. Alexandre Giroud (FRA) +1:59.17
Klasyfikacja generalna:
1. Ignacio Casale (CHL) 20:05.55
2. Rafał Sonik (POL) +34.55
3. Kamil Wiśniewski (POL) +55.03
4. Romain Dutu (FRA) +2:21.55
5. Alexandre Giroud (FRA) +2:35.53
6. Axel Dutrie (FRA) +48:21.24