Obok rajdów terenowych największą pasją Rafała Sonika są góry i narciarstwo. Nie mógł więc odmówić, kiedy otrzymał zaproszenie do wygłoszenia prelekcji podczas festiwalu „Wondół Challenge” w Szczyrku.
Od czasów dziecięcych i pierwszych zjazdów na Kasprowym Wierchu, był zakochany w Tatrach. W czasach liceum i studiów, Zakopane stało się jego drugim domem. Kiedy zaczął startować w rajdach i postanowił spróbować swoich sił w legendarnym Rajdzie Dakar, ten akurat przeniósł się do Ameryki Południowej i poprowadził go z Argentyny do Chile przez wysokie andyjskie przełęcze.
To jednak nie o widokach i doznaniach z południowoamerykańskich gór opowiadał w Szczyrku Rafał Sonik. Mówił o pasji, która prowadziła go w drodze na szczyt. Sportowy szczyt, jakim było zwycięstwo w 2015 roku. Poprzez pierwsze małe sukcesy, porażki, z których wyciągał trudną, ale wartościową naukę, aż po walkę sądową – tę o honor uczciwego rajdowca.
Swoją ponad godzinną prezentację, przeplecioną licznymi filmami i zdjęciami, Rafał Sonik zakończył mocną, ale bardzo znaczącą puentą. – Pytają Was, po co wspinacie się na góry? Odpowiadacie – bo są! Kiedy mnie pytają po co wciąż jeżdżę w rajdach, odpowiadam że po to, by usłyszeć łopot biało-czerwonej flagi nad głową i wznieść w geście triumfu ramię, na którym mam przyszyte godło z orłem w koronie.