Na starcie Qatar Cross Country Rally wszystkich zawodników czekała spora niespodzianka. Prolog prowadził po błotnistym i pełnym słonej wody torze, zlokalizowanym nieopodal Losail Circuit. Ścigający się co roku na tutejszej pustyni rajdowcy nie przywykli do takich warunków i niejeden stracił przez to cenne sekundy. Rafał Sonik wywalczył drugie miejsce w stawce quadów i prawo do wyboru pozycji startowej przed pierwszym etapem.
– Przed prologiem miałem bardzo dobre nastawienie. Przesiadłem się z Hondy, która ma niezależne tylne zawieszenie, na Yamahę Raptor. Podczas testów miałem czas, żeby się przyzwyczaić i wszystko było w porządku, aż do… pierwszego przejazdu przez wodę. Była to głęboka, słona kałuża. Pierwsza z wielu. Dwukrotnie gasł mi silnik, ale najważniejsze, że chwilę później bez problemu odpalał i mogłem dojechać do mety z niezłym czasem – mówił Rafał Sonik, który uzyskał drugi rezultat wśród czterokołowców i 12. w łącznej klasyfikacji z motocyklistami.
Ta druga informacja miała o tyle duże znaczenie, że miejsce w pierwszej „piętnastce” pozwala na wybór pozycji startowej podczas pierwszego etapu, a to z kolei kluczowy element zaplanowania taktyki na cały rajd. – Przypadła mi pozycja numer cztery i była to najniższa jaką mogłem wybrać. Prawdopodobnie szybko dogonią nas najlepsi motocykliści i trochę podciągną. Podejrzewam, że zbijemy się w grupie kilku quadów i będziemy jechać aż do mety, bo w tym rajdzie nie da się uciec rywalom. Wolałbym jednak spekulować, ponieważ jest wiele czynników, przez które sprawy mogą potoczyć się inaczej.
– Dla mnie największą niewiadomą – kontynuował Sonik – jest zachowanie Yamahy pośród kamieni i głazów, które zalegają na tej pustyni. Startowałem tutaj już pięciokrotnie, ale za każdym razem na Hondzie, z którą muszę się już pożegnać. Przyszedł czas na zmianę, więc choć jako jedyny w stawce mam za sobą tyle startów w Katarze, to nie czuję się z tego powodu faworytem – przyznał.
Druga runda Pucharu Świata będzie mieć kluczowe znaczenie dla dalszej rywalizacji w cyklu. Dwóch szybkich zawodników z Ameryki Południowej z pewnością będzie liczyć się podczas rajdów w Chile i Argentynie, więc punkty zdobyte przez nich w Katarze mogą być na wagę złota. Walkę o trofeum zapowiada również Holender Kees Koolen, dysponujący najlepszym quadem w stawce. – Muszę odrobić stracone w Abu Zabi punkty, żeby liczyć się w walce o końcowe zwycięstwo. Każdego dnia będę więc startować ze świadomością jaki jest mój cel. Znam ten rajd na tyle, by wiedzieć, że sytuacja może zmienić się w jednej sekundzie. Widziałem zawodników, którzy błądzili na tej pustyni tracąc po kilkanaście minut. Sytuacja jest więc otwarta, ale wiem, że stać mnie na równie dobry rezultat, jak w ostatnich pięciu latach – zakończył trzykrotny triumfator Qatar Cross Country Rally.
W środę zawodnicy zaliczą pierwszy z czterech etapów. W planie jest 334 km odcinka specjalnego i niespełna 94 km dojazdówek. To oznacza podróż przez bezdroża z położonej w centrum kraju wioski Rawdat Rashed, na zachód i południe, gdzie płaska, kamienista pustynia przechodzi w piaszczyste wydmy.
Wyniki prologu: