– To może być jeden z tych etapów, który będzie decydować o losach rywalizacji – mówił Rafał Sonik, stojąc na starcie trzeciego dnia Rajdu Dakar. Quadowcy spędzili na trasie ponad sześć, wyczerpujących godzin. W końcowym rozrachunku, nasz zawodnik awansował o kolejne sześć pozycji w klasyfikacji generalnej. Do mety w pierwszej dwudziestce dotarł również walczący z bólem pleców Kamil Wiśniewski.
O uboższym we wskazówki, a wręcz lakonicznym roadbooku mówią już niemal wszyscy uczestnicy południowoamerykańskiej Odysei. W początkowej partii, najdłuższego jak dotąd odcinka specjalnego gubili się najlepsi motocykliści, jak i czołowi quadowcy. – To był moment, w którym mogłem zostać liderem, ale niestety sam również zrobiłem błąd. Naprawiłem go jednak zdecydowanie szybciej niż pozostali. Na 40. kilometrze przejechałem rzekę we właściwym miejscu, a następnie po drobnej korekcie znalazłem właściwą drogę. Właśnie dzięki temu, aż do neutralizacji byłem w pierwszej dziesiątce – relacjonował Rafał Sonik.
Neutralizacja to fragment dojazdówki pomiędzy dwoma oesami, który należy pokonać w wyznaczonym czasie. Krakowianin ruszył na drugą część odcinka spóźniony, bo jadąc zgodnie z przepisami, nie był w stanie zmieścić się w limicie. Organizatorzy dostrzegli problem i mają przeglądnąć zapis urządzeń nawigacyjnych wszystkich quadowców i być może część z nich odzyska stracony czas. Rajdowiec jednak nie zaprząta tym sobie głowy.
– Najważniejsze dla mnie jest to, by każdego dnia odrabiać czas i wędrować o kilka pozycji w górę klasyfikacji. Mozolnie i cierpliwie, ale skutecznie. Na tym celu się koncentruję i to on determinuje moją taktykę jazdy – podkreślił.
Zgodnie z przewidywaniami, sporym wyzwaniem na trasie trzeciego etapu była nie tylko nawigacja, czy dystans, ale również warunki pogodowe. Rajdowcy wjechali na wysokość 5000 m n.p.m. Po drodze przydały im się kurtki przeciwdeszczowe, bo wielu z nich musiało przetrwać burzę, ulewny deszcz, grad oraz śnieg. Amplituda temperatur między startem, a najwyższymi partiami gór przekraczała 30 stopni! Co ciekawe, doskonale w tym nieprzyjaznym klimacie odnalazł się Kamil Wiśniewski.
– Poczułem się o niebo lepiej, kiedy wyjechaliśmy z upałów. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi rywalizacja w temperaturze poniżej zera. Nie miałem przygód technicznych, a ból w plecach odezwał się tylko dwa razy. Jestem więc dziś w dużo lepszym humorze, niż wczoraj – powiedział quadowiec.
Zapytany o pierwszy kontakt z wysokością, szeroko się uśmiechnął. – Zaparło mi dech w piersi… ale tylko ze względu na tutejsze krajobrazy! Oczywiście obawiałem się, jak te warunki zniesie mój organizm, ale spisał się bez zarzutu.
Ostatecznie Rafał Sonik ukończył etap na 13., a Kamil Wiśniewski na 20. miejscu. Quadowcy zajmują odpowiednio 12. i 22. lokatę w klasyfikacji generalnej. Najlepszy czas na odcinku specjalnym zanotował Gaston Gonzalez, a nowym liderem zmagań został Ignacio Casale.
Czwartkowy etap zapowiada się jeszcze ciekawiej. Odcinek specjalny liczy aż 416 km i w całości będzie odbywać się powyżej granicy 3500 m n.p.m. Na tej wysokości dakarowa stawka pozostanie przez najbliższe sześć dni! Co więcej na trasie pojawią się strome i rozległe wydmy, których sforsowanie wymagać będzie od zawodników techniki. Organizatorzy przewidują, że nie wszyscy poradzą sobie z tym wyzwaniem, dlatego wytyczyli wariant „B”. Można ominąć wydmy łatwiejszą, 50-kilometrową trasą, jednak oznaczać to będzie 12-godzinną karę. Walczący o czołowe lokaty nie będą więc raczej zainteresowani tym rozwiązaniem…
Wyniki 3. etapu
1. Gaston Gonzalez (ARG) 5:58.39
2. Ignacio Casale (CHL) + 4.41
3. Josef Machacek (CZE) + 9.56
…
13. Rafał Sonik (POL) + 28.34
20. Kamil Wiśniewski (POL) + 1:28.33
Klasyfikacja generalna:
1. Ignacio Casale (CHL) 9:58.51
2. Gaston Gonzalez (ARG) + 4.37
3. Pablo Copetti (ARG) + 18.06
…
12. Rafał Sonik (POL) + 47.48
22. Kamil Wiśniewski (POL) + 2:22.37