Szósty rajd i czwarte zwycięstwo. Rafał Sonik potwierdził, że w zmaganiach na katarskiej pustyni bardzo trudno dotrzymać mu kroku. W ostatni dzień nieco szybszy był Alexis Hernandez, ale gdyby nie pomoc Polaka, Peruwiańczyk miałby duży problem z dotarciem do mety. Co jednak najważniejsze, po niezbyt udanym początku sezonu w Abu Dhabi Desert Challenge, krakowianin wspiął się na szczyt klasyfikacji Pucharu Świata.
– Wczoraj było bardzo cieniutko. Granica, na której balansowałem, by utrzymać się w rajdzie była praktycznie niewidoczna. Przednie zawieszenie trzymało się na słowo honoru, jednak cały czas tliła się w mnie iskierka nadziei. Ta iskierka dziś zaowocowała w postaci drugiego miejsca na etapie i zwycięstwa w rajdzie. Wygrałem tu po raz czwarty, a dwa razy byłem drugi. Po wczorajszych kłopotach wciąż nie mogę uwierzyć, że udało się tego dokonać – powiedział na mecie rozemocjonowany quadowiec.
Emocje były tym większe, że zwycięstwo oznaczało również objęcie prowadzenia w Pucharze Świata. – W tym rajdzie nie da się uciec rywalom. Jadąc po śladach dużo łatwiej odnaleźć się w kluczowych, najtrudniejszych miejscach. Tak ścigałem się tutaj przez lata z Mohamedem Abu-Issą. Na mecie liczą się często sekundy, a o zwycięstwie decyduje awaria, lub złapany kapeć. Sam miałem w tym roku potężne problemy, więc punkty, które dopisałem do swojego konta są bezcenne – przyznał „SuperSonik”.
Ostatni dzień miał dość standardowy przebieg, ale nie obyło się bez przygód. Alexis Hernandez, startujący trzy minuty za Polakiem, dogonił go po 90 km. Dalej jechali już razem, ale w pewnym miejscu zaczęli kluczyć w poszukiwaniu trasy. – Mój peruwiański kolega stracił w pewnym momencie cierpliwość i po prostu ruszył przed siebie. Zatrzymałem się, zacząłem krzyczeć i machać rękami żeby wrócił. Poprowadziłem go i znaleźliśmy właściwą trasę – śmiał się krakowianin.
To nie był jednak koniec. Na niespełna dwa kilometry przed metą coś huknęło w rurze wydechowej Yamahy Sonika. Na finiszu okazało się, że zieje w niej dziura wielkości pięści. – Hernandez miał jeszcze większe problemy. Kiedy zgasił quad na mecie, ten nie chciał już odpalić. Musiałem wziąć go na hol, żeby mógł ruszyć i samodzielnie dojechać na biwak. Gdyby silnik zgasł mu przez przypadek na trasie, nie dotarłby do mety – przyznał świeżo upieczony lider i obrońca Pucharu Świata
Po Rajdzie Kataru quadowców czekają trzy miesiące przerwy. Kolejny przystanek cyklu to sierpniowy rajd Atacama Rally w Chile, a zaraz po nim Desafio Ruta 40. W tym czasie Rafał Sonik nie zamierza jednak leżeć do góry brzuchem. W czerwcu ma już zaplanowany start w 10. edycji Sardegna Rally. – To mój ulubiony rajd i byłem najzwyczajniej zły, kiedy dowiedziałem się, że wypadł z kalendarza Pucharu Świata FIM. Dlatego na pewno pojawię się na starcie, traktując te zawody jako doskonały trening przed kolejnymi etapami walki. A to się dopiero zaczęła! – zakończył z uśmiechem.
Wyniki IV etapu:
1. Alexis Hernandez (PER) 5:01.33
2. Rafał Sonik (POL) +3.03
3. Kees Koolen (NED) +5.53
Klasyfikacja generalna:
1. Rafał Sonik (POL) 21:20.19
2. Alexis Hernandez (PER) +43.47
3. Kees Koolen (NED) +56.31
Klasyfikacja Pucharu Świata:
1. Rafał Sonik (POL) 38
2. Alexis Hernandez (PER) 37
3. Camelia Liparoti (ITA) 33
4. Kees Koolen (NED) 30
5. Rodolfo Guillioli (GUA) 28
Fahad Al.-Musallam (KUW) 28
Tagi: puchar świata, sonik