Choć samochody i ciężarówki kontynuują ściganie, dla motocyklistów i quadowców sobota to dzień przerwy. Oznacza to często jedyny w trakcie rajdu, kilkugodzinny nocleg w hotelu w wygodnym łóżku. Jednocześnie jest to czas wytężonej pracy mechaników, którzy muszą przygotować quad przed etapem maratońskim.
– Dla mnie to nie jest wolny dzień – mówi z uśmiechem Jarosław Zając, mechanik odpowiedzialny za quad Rafała Sonika. – Dziś wymieniamy tylny wahacz, ośkę, sprawdzamy silnik i prawdopodobnie nie obejdzie się bez wymiany cylindra. Poza tym przeglądamy cały quad, żeby był dobrze przygotowany do etapu maratońskiego. Myślę, że zajmie nam to około 10 godzin.
Pełne ręce pracy miał również osteopata Stanisław Czopek, który co wieczór po odcinku specjalnym za pomocą różnych technik regeneruje zmęczone mięśnie lidera klasyfikacji, usuwa napięcia i łagodzi przeciążenia w stawach. – Rafał na półmetku rajdu jest w świetnej formie. Pracował na nią parę ostatnich lat, dzięki czemu nie mam więcej pracy niż zwykle. Wytrzymałościowo i kondycyjnie maraton powinien pokonać bez problemu w swoim, mocnym tempie – zapewniał.
Rafał Sonik sobotę w całości przeznaczył na regenerację, relaks i to, na co nie ma czasu podczas jazdy… podziwianie widoków. – Iquique, gdzie odpoczywamy to miasto podzielone na dwie części – favele i dzielnicę wysokich budynków nad morzem. W zasadzie jednak całe miasto to wielki slams, otoczony pięknymi, wysokimi wydmami bez jednego drzewa, czy źdźbła trawy – opowiadał.
Choć otoczenie Iquique majestatycznymi górami z piasku robi wrażenie, z bliska okazują się one mniej atrakcyjne. – Wydawałoby się, że wydma, z której na ogół zjeżdżamy na biwak jest piękna, ale w rzeczywistości miejscowi wysypują za nią śmieci, więc jest to wielkie „wydmo-śmietnisko”…
Lider Rajdu Dakar miał również czas żeby przeanalizować ostatnie sześć dni rywalizacji. – Po raz pierwszy na półmetku rajdu jestem liderem i to bez wątpienia dobra wiadomość. Co więcej „Hołek” jest czwarty już po pierwszej części maratonu! Dodatkowym powodem do zadowolenia jest fakt, że ani ja, ani sprzęt nie jesteśmy poważnie uszkodzeni – mówił kapitan Poland National Team.
– Wygląda na to, że w naszej klasie liczy się już tylko trzech zawodników, bo straty kolejnych wydają się już zbyt duże. Rajd powoli się kształtuje. Jestem zadowolony z taktyki, którą przyjąłem i z dyscypliny, z którą ją realizuję. Nie popełniłem znaczących błędów nawigacyjnych, a przede wszystkim dostaję niesamowite wsparcie od kibiców z Polski, za które jestem bardzo wdzięczny – zakończył „SuperSonik”.
W niedzielę o 9:00 polskiego czasu Rafał Sonik wyruszy w kierunku Boliwii. Po pokonaniu 392 kilometrów dojazdówki, około 15:00 polskiego czasu ruszy na odcinek specjalny prowadzący do Uyuni i liczący 321 km.