Choć momentami było bardzo ciężko, a walka z czołówką szła jak po grudzie, Rafał Sonik i Kamil Wiśniewski mogli sobie pogratulować na mecie 39. edycji Rajdu Dakar. Współpraca między zawodnikami układała się perfekcyjnie, a w końcówce zmagań obaj pokazali wytrwałość, hart ducha i waleczność. To zaowocowało czwartym i dziesiątym miejscem w końcowej klasyfikacji super maratonu. Co więcej, nasz debiutant okazał się najlepszym quadowcem w grupie pojazdów z napędem 4×4.
Meta ostatniego odcinka specjalnego została zlokalizowana na biwaku w Rio Cuarto. Dzięki temu zawodnicy pierwszy wybuch euforii i radości z ukończenia rajdu mogli dzielić ze swoimi zespołami. Rafał Sonik pierwszą, przybitą „piątkę” zarezerwował dla Kamila Wiśniewskiego.
– Jechał znakomicie i widać, że ma duże doświadczenie w prowadzeniu tak ciężkiego quada. Okazał się bardzo wytrzymały, a co ciekawe dużo lepiej radził sobie w chłodnych i mokrych górach, nawet na znacznych wysokościach, niż w argentyńskich upałach. Zupełnie odwrotnie niż ja. Można więc powiedzieć, że się doskonale uzupełniamy. Jego pomoc okazała się również bezcenna podczas maratonu, kiedy wykrył niewielką, ale znaczącą usterkę w moim quadzie, a ja mogłem mu później zrewanżować się pomocą przy awarii elektryki. Jest świetnym zawodnikiem i przeszedł tu prawdziwy chrzest bojowy. Egzamin zaliczony na piątkę z plusem – skomentował postawę debiutanta Sonik.
Sam Wiśniewski do swojego debiutu podchodzi skromnie, choć zrealizował plan maksimum. Zmieścił się w pierwszej „dziesiątce”, a co więcej wygrał rywalizację w grupie quadów z napędem 4×4. To bez dwóch zdań wymarzony wynik. – Bardzo się cieszę, że wygrałem w swojej kategorii. Moim najważniejszym, priorytetowym celem było dotarcie do mety, więc jestem podwójnie szczęśliwy. Myślałem, że tego nie powiem, ale… skończył się Dakar, a ja już myślę o następnym! – śmiał się rajdowiec.
Zwycięzca Dakaru z 2015 roku, tym razem uplasował się na 4. miejscu powtarzając swój wynik z 2012 roku. W ostatnich dwóch dniach dokonał rzeczy wydawałoby się niemożliwej, przesuwając się o sześć pozycji w górę. Mimo to na finiszu miał ambiwalentne uczucia. – Byłoby chyba nieuczciwe, gdybym powiedział, że nie czuję niedosytu z powodu czwartego miejsca. Jestem jednak szczęśliwy, bo przejechać Dakar to takie szczęście, jak dobrze przeżyć życie. Nie zawsze można go wygrać, ale ważne żeby mieć wytyczoną drogę do góry. Ja ją doskonale widzę. Będę znów zwycięzcą Dakaru, bo to tylko kwestia czasu i wysiłku, jaki trzeba w to włożyć – zapowiedział.
Sześciokrotny zdobywca Pucharu Świata żartował również, że według niego super maraton w Ameryce Południowej powinien trwać znacznie dłużej. – Drugi tydzień Dakaru jest zawsze najlepszym w roku. Dlatego uważam, że ten rajd powinien mieć przynajmniej trzy, a może nawet cztery tygodnie. Nasze quady są coraz doskonalsze, mechanicy coraz lepsi, a my coraz bardziej doświadczeni, więc pokonanie 10 000 km już nie jest dla nas takim wyzwaniem, jak dziesięć lat temu. Jeździmy tu, bo to kochamy, a Dakar to ściganie dla twardych gości. Dlatego cieszę się i napawam każdym kolejnym dniem, żałując, że nie ma ich więcej.
Tegoroczny Rajd Dakar w klasie quadów wygrał Siergiej Kariakin. Niższe stopnie na podium zajęli Ignacio Casale z Chile i Pablo Copetti z Argentyny. Rosjanin nie omieszkał na mecie podziękować… Rafałowi Sonikowi. – Przyszedłem do niego dwa dni temu i zapytałem, czy ma zapasowy wydech, bo moje dwa nie przetrwały trudów rywalizacji. Bez zastanowienia dał mi swoją część. Co prawda nie pasowała i nie mogłem jej wykorzystać, ale to pokazuje ducha fair play i szacunek jakim darzą się dakarowcy – powiedział triumfator tegorocznej edycji, który na mecie otrzymał szczególny prezent. Polak ofiarował mu swoją koszulkę, z numerem startowym zwycięzcy i podpisem swoim oraz Ignacio Casale, jako symbol przekazania pierwszeństwa. – Za rok podpiszesz ją sam i zachowasz, albo przekażesz kolejnemu zawodnikowi – powiedział Sonik. Kariakin zrewanżował się odpowiedzią: „Mam nadzieję, że oddam ją Tobie”.
Pośród polskich kierowców Rafał Sonik uzyskał w tym roku najlepszy wynik. Oczko wyżej uplasował się Dariusz Rodewald, jadący jako mechanik pokładowy w ciężarówce Gerarda de Rooya. Doskonałe, siódme miejsce w zaciętej rywalizacji samochodów wywalczył Jakub Przygoński – nasz jedyny reprezentant w tej klasie. Po wyeliminowaniu trzech naszych motocyklistów Paweł Stasiaczek, został jedynakiem, który na mecie zameldował się z 81. czasem. W klasie ciężarówek do mety dojechał także Michał Wrzos – mechanik pokładowy w belgijskiej ciężarówce Dave’a Ingelsa. Rajdu niestety nie ukończyli motocykliści Jakub Piątek, Maciej Berdysz i Adam Tomiczek oraz pilot w Toyocie Benediktasa Vanagasa, Sebastian Rozwadowski.
Tegoroczną, 39. edycję Rajdu Dakar rozpoczęło 318 pojazdów, a ukończyło 228. Procentowo, najbardziej okrojona do mety dotarła klasa quadów, bo z 37 startujących do Buenos Aires dojechały 22. Do końca zmagań nie dotrwało 47 ze 144 motocyklistów i 23 z 87 załóg samochodowych.
Wyniki 12. etapu
1. Ignacio Casale (CHL) 40.24
2. Daniel Domaszewski (ARG) +0.42
3. Pablo Copetti +0.46
…
10. Rafał Sonik (POL) +02.01
11. Kamil Wiśniewski (POL) +02.40
Końcowa klasyfikacja Rajdu Dakar:
1. Siergiej Kariakin (RUS) 39:18.52
2. Ignacio Casale (CHL) +1:14.51
3. Pablo Copetti (ARG) +4:20.19
4. Rafał Sonik (POL) +5:33.29
…
10. Kamil Wiśniewski (POL) +8:06.09