Na miesiąc przed startem 40. edycji Rajdu Dakar, Rafał Sonik spędził pięć dni, szlifując technikę jazdy na pustyni wokół Dubaju. – Po tym, jak za sprawą Peru na Dakar wróciły prawdziwe wydmy, ten element przygotowań był dla mnie szczególnie istotny – przyznał quadowiec.
Peruwiańska część Atakamy jest nieco inna niż malownicze wydmy Emiratów Arabskich. Piasek nie jest tam tak sypki, a w wielu miejscach zawodnicy trafią na znienawidzony fesz-fesz – lepką mąkę, która całkowicie ogranicza widoczność i naraża każdy pojazd na duże niebezpieczeństwo. Mimo to intensywne pięć dni jazdy w okolicach Dubaju miały duże znaczenie.
– Doskonale znam te okolice, ponieważ trenuję tu kilka razy w roku. Ta pustynia wciąż mnie jednak zaskakuje. Dlatego za każdym razem uczę się tu nowych rzeczy. Zwłaszcza czytania terenu – przewidywania jaki kształt ma wydma, na którą właśnie wjeżdżam – czy załamuje się łagodnie, czy tworzy niebezpieczny klif, który należy objechać. Taki trening daje nowe doświadczenia w rozpoznawaniu niebezpieczeństw i pozwala złapać rytm przed najważniejszym rajdem w roku – powiedział Sonik.
Rajd Dakar rozpocznie się 6 stycznia w Limie, a zakończy dwa tygodnie później w argentyńskiej Cordobie. Rafałowi Sonikowi będzie towarzyszył na trasie drugi polski quadowiec – Kamil Wiśniewski.
Tagi: Dakar Rally, Rafał Sonik