– Dokładnie 101 dni po złamaniu nogi w Peru, wyszedłem na Kasprowy Wierch. Złamana noga jeszcze trochę dokucza, ale wracam do żywych! – mówił dumny i zadowolony Rafał Sonik, który po kilkumiesięcznej rehabilitacji powoli odzyskuje pełną sprawność. Zwycięzca Dakaru z 2015 roku już przymierza się do pierwszego treningu quadowego.
– Ostatni raz wyszedłem na Kasprowy 23 grudnia, dzień przed Wigilią Świąt Bożego Narodzenia. Było mnóstwo śniegu, mgła i lodowaty wiatr, ale był to tylko kolejny trening i nie brałem pod uwagę takiej możliwości, że mógłbym nie dotrzeć na szczyt. Tym razem czułem się, jak na pierwszym Dakarze. Nie miałem pojęcia czy sobie poradzę, więc tym większa satysfakcja z wyjścia pod sam dzwon – komentował krakowianin.
Wyjście na Kasprowy Wierch było pierwszym wielkim i symbolicznym testem dla quadowego mistrza. Od tego dnia, wraz ze swoim trenerem, Karolem Łakomcem, zaczęli zwiększać obciążenia. Reżim treningowy uzupełniła jazda na rowerze stacjonarnym oraz orbitrek. Do tego długie i dynamiczne marsze w Lasku Wolskim, a także na… Pustyni Błędowskiej.
– Przeszliśmy boso całą pustynię. Miejsce, w którym na ogół trenuję obejrzałem z zupełnie innej perspektywy, a trening w upale dał ogromną radość – mówił po kolejnej próbie sprawności „SuperSonik”.
Kolejnym krokiem powrotu do formy będzie czerwcowy wyjazd na Sardynię, gdzie Rafał Sonik tradycyjnie już będzie jeździć na motocyklu szosowym. Krótko po powrocie do Polski planuje pierwszy trening quadowy. Na początku lipca, rajdowiec podejmie decyzję, czy wystartuje już w sierpniowych rajdach Atacama Rally oraz Desafio Ruta 40, czy powróci do rywalizacji dopiero w październikowym Rajdzie Maroka.
Tagi: Rafał Sonik