Po decyzjach sędziów oraz przyznaniu kar czasowych Sebastienowi Soudeyowi oraz Kamilowi Wiśniewskiemu, Rafał Sonik stanął na starcie drugiego etapu Rajdu Sardynii jako lider zmagań. Na dwóch poniedziałkowych sekcjach, Polak i Francuz podzielili się zwycięstwami, a drugi z wymienionych ponownie wysunął się na prowadzenie.
– Kiedy zobaczyłem, że pierwszą część oesu będziemy jechać tą samą trasą co pojazdy UTV, wiedziałem, że będzie szeroko i szybko. Sebastien jedzie na tym samym quadzie co ja, ale ma dużo wyżej ustawione zawieszenie i może bardziej ryzykować podczas jazdy po skałach. Znany jest z resztą z szybkiej, brawurowej jazdy, która czasem przynosi mu zwycięstwo, a czasem wyklucza z rywalizacji – komentował Sonik.
Sześciokrotny zdobywca Pucharu Świata stracił na tym fragmencie trasy niemal 15 minut, ponieważ nadrobił kilkanaście kilometrów, kiedy zorientował się, że kierowany przez kibiców, pojechał skrótem. – Pokazali mi, abym jechał na lewo i myślałem, że to objazd dla quadów. Kiedy zorientowałem się, że skierowali mnie na łatwiejszą i krótszą ścieżkę, zawróciłem. Nie chciałem oszukiwać – podkreślił.
Szczęścia na tym odcinku nie miał również Kamil Wiśniewski, który zaliczył wywrotkę. – Wyniosło mnie na jednym z zakrętów i na samym końcu hamowania uderzyłem w skały. Quad przewrócił się na bok. Nic mi się nie stało, ale podniesienie ważącej ponad 200 kg maszyny było wyzwaniem. Miałem kłopot z odpaleniem, a kiedy już się udało, okazało się, że mam bardzo mało mocy i nie będę w stanie pokonywać wzniesień. Zjechałem z odcinka, serwis naprawił usterkę i mogłem wystartować do drugiej sekcji – relacjonował quadowiec.
Druga część etapu była już dla obydwu Polaków bardzo udana. – To była bardzo techniczna trasa pełna kamieni i ostrych podjazdów. Było wąsko i trzeba było wciąż uważać, żeby nie uderzyć kołami o głazy po obu stronach ścieżki. Sebastien musiał się zgubić, bo dogoniłem go i ostatnie kilometry jechaliśmy już blisko siebie. Wynik jest wciąż sprawą otwartą, zwłaszcza, że jutro rozpoczynamy etap maratoński – zauważył „SuperSonik”.
– Jestem pełen podziwu dla Rafała i Sebastiena. Mój quad, z napędem na cztery koła ledwie pokonywał góry, które wyrosły przed nami w drugiej sekcji. Oni jadą Yamahami 450 z napędem na tylną oś i nie mam pojęcia, jak wdrapali się na te szczyty – dodał Kamil Wiśniewski, który zajmuje obecnie trzecią pozycję.
We wtorek zawodników czeka 270 km w drodze na północny wschód do miejscowości Sa Itria. Będzie to zarazem pierwszy dzień maratonu, a to oznacza, że rajdowcy nie będą mogli korzystać z pomocy serwisu. Każda usterka może oznaczać utratę szans na zwycięstwo.
Wyniki II etapu:
1. sekcja:
1. Sebastien Souday (FRA) 1:40.39
2. Rafał Sonik (POL) + 14.45
3. Kamil Wiśniewski (POL) DNF
Klasyfikacja generalna: