Rafał Sonik nie krył frustracji po zakończeniu trzeciego etapu Rajdu Kataru. W pierwszej części odcinka specjalnego udawało mu się zbudować niewielką przewagę nad Mohamedem Abu-Issą, ale dwa błędy nawigacyjne kosztowały go pół godziny straty do Katarczyka, który umocnił się na pozycji lidera zmagań.
– Miałem początkowo kilka minut przewagi, bo Mohamed musiał naprawiać oponę na tankowaniu. Niestety, katarska pustynia potrafi być niezwykle złośliwa i dziś przekonałem się o tym nie tylko ja, ale i kilku innych klasowych zawodników, którzy błądzili w poszukiwaniu właściwej trasy – powiedział podenerwowany quadowiec.
Lider Pucharu Świata dwukrotnie zgubił się na trasie środowego etapu, tracąc przez to pół godziny do Mohameda Abu-Issy, który na swoim terenie ponownie pojechał niemal bezbłędnie. Tym samym przewaga Katarczyka nad Polakiem, na dwa dni przed końcem zmagań wynosi już 35 minut i 21 sekund.
Mimo dużej straty do lidera „SuperSonik” nie załamuje rąk. – Zawsze kiedy jestem wkurzony jadę o wiele lepiej, dlatego jutro nie zamierzam odpuszczać. Wciąż od mety rajdu dzielą nas dwa długie etapy i wiele może się zdarzyć. Walczymy do końca! – zapowiedział.
Pustynia dała się tego dnia we znaki również innym kierowcom Poland National Team. Kilka razu zgubił się Martin Kaczmarski, a Krzysztof Hołowczyc musiał wycofać się z rywalizacji z powodu przegrzewającego się silnika. Pecha miał także jadący w czołówce od początku sezonu, wicelider Pucharu Świata FIA Yazeed Al-Rajhi, który urwał koło kilka kilometrów przed metą i także nie ukończył zmagań.
Na czwartek organizatorzy przewidzieli kolejne 402 km, na których Rafał Sonik starać się będzie ze wszystkich sił o odzyskanie prowadzenia. Krakowianin musi jednak liczyć nie tylko na swoje umiejętności, ale także łut szczęścia. Posiadając bezpieczną przewagę Mohamed Abu-Issa będzie starał się robić wszystko, aby uniknąć błędu.