Puchar Świata FIM w cross country quadów w 2012 roku przebiegał w większości pod znakiem rywalizacji dwóch Polaków. Rafał Sonik i Łukasz Łaskawiec błyszczeli na trasach od pustyni, po ostre zarośla i skały Sardynii, a walka jaką stoczyli podczas ostatniej rundy w Egipcie z pewnością przejdzie do historii polskich sportów motorowych.
Dla Rafała Sonika ściganie nie rozpoczęło się najlepiej. Podczas Abu Dhabi Desert Challenge, na jednej z wydm, razem ze swoim quadem wykonał front flipa i nie było pewne, czy sam kierowca, jak i jego maszyna będą mogli jeszcze kontynuować rywalizację.
Na całe szczęście mechanicy i fizjoterapeuci spisali się na medal, umożliwiając Polakowi dalszą walkę o najwyższe cele.
Po ósmym miejscu w Emiratach Arabskich i wspaniałym zwycięstwie w Katarze Rafał Sonik objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Musiał jednak oddać je Łukaszowi Łaskawcowi bezpośrednio po Rajdzie Sardynii. Polskich quadowców dzielił tylko jeden punkt, więc ich pojedynek w decydującej rundzie zmagań zapowiadał się pasjonująco.
Tak też było. W nieprzyjaznym terenie, na mecie kolejnych odcinków specjalnych obu zawodników dzieliły sekundy. Ostatecznie przewagę zdołał sobie wypracować Łukasz Łaskawiec, który sięgnął po Puchar Świata. Drugie miejsce pozostało dla Rafała Sonika sporym osiągnięciem.
To wspaniały dzień. Polacy rządzą w świecie motorowym, wśród quadowców nie ma na nas mocnych.
– mówił rozradowany, dodając że za rok ma zamiar odzyskać trofeum wywalczone już raz w 2010 roku.
Sezon 2012 przebiegał dla Rafała Sonika pod znakiem przygód. Poza wspomnianym front fipem w Abu Dhabi, na Sardynii krakowianin cudem uniknął zderzenia i upadku w przepaść z jadącym pod prąd motocyklistą. W Egipcie na plecy, razem z quadem „wskoczył” mu Łukasz Łaskawiec. Na szczęście wszystkie te przygody zakończyły się dobrze i nie przeszkodziły polskiemu kierowcy w uzyskaniu dobrego rezultatu końcowego.
Abu Dhabi Desert Challenge tradycyjnie już otworzył rywalizację w Pucharze Świata FIM w cross country. Na nieprzyjaznych pustyniach Emiratów Arabskich stawiła się światowa czołówka specjalistów od ścigania w najtrudniejszych z możliwych warunków. Rafał Sonik był jednym z faworytów w klasie quadów, ale już na pierwszym etapie musiał stawić czoła niesprzyjającemu losowi.
Zdobywca Pucharu Świata z 2010 roku był jednym z lepszych zawodników podczas prologu. To oznaczało jednak, że będzie musiał przecierać ślad na pierwszym odcinku specjalnym, co zawsze stanowi wielkie wyzwanie i tym razem okazało się zdradzieckie.
Zrobiłem front-flipa z quadem. Niestety, a może na szczęście, lądowaliśmy osobno i mój quad ucierpiał bardziej. Do naprawy potrzebny jest cały arsenał części i dużo czasu.
– mówił po kraksie Rafał Sonik.
Mechanicy pracując całą noc zdołali „przywrócić quad do życia” i czołowy polski rajdowiec mógł jechać dalej. Mimo ogromnej kary czasowej, konsekwencją i spokojną, pewną jazdą, zasłużył sobie na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu. To oznaczało, że nie można przekreślać go w walce o Puchar Świata, do którego rozstrzygnięcia wciąż pozostawały aż trzy rundy.
Jeszcze na dobre nie opadł kurz po rajdzie Abu Dhabi, a zawodnicy już przenieśli się do pobliskiego Kataru. Rafał Sonik wciąż odczuwał skutki front flipa, który wykonał podczas poprzedniej rundy Pucharu Świata, ale mimo to stanął do rywalizacji i… wygrał.
Największym rywalem Polaka na pustyniach Kataru był lider klasyfikacji generalnej Obaid Al-Kitbe. W różnorodnym, pełnym pułapek i zdradliwym terenie najskuteczniejszą bronią okazało się jednak doświadczenie i spokój. Wielu zawodników forsowało tempo, stawiało wszystko na jedną kartę i niemal wszyscy zawiedli się na wierze w świecącą nad nimi szczęśliwą gwiazdę.
Rafał Sonik jechał bardzo rozważnie, nie walcząc o zwycięstwa etapowe, ale sukcesywnie zbierając cenne sekundy. Dopiero ostatniego dnia zaatakował i dzięki temu zgarnął pełną pulę.
Wygrałem etap, wygrałem rajd i co dla mnie jest najważniejsze objąłem prowadzenie w klasyfikacji Pucharu Świata. Takie trzy w jednym! Wspaniały dzień!
– mówił na mecie.
W Katarze z bardzo dobrej strony pokazał się również Łukasz Łaskawiec, dzięki czemu w ścisłej czołówce znalazło się dwóch Polaków. Wtedy też po raz pierwszy pojawiły się głosy, że to dwóch reprezentantów naszego kraju może rozstrzygnąć pomiędzy sobą sprawę końcowego zwycięstwa.
Jazda po piaszczystych wydmach i pełnych ostrych kamieni pustyniach skalistych okazuje się przyjemnością kiedy trzeba wjechać poza utarte ścieżki Sardynii. W trzeciej rundzie Pucharu Świata FIM Rafał Sonik ponownie pokazał się z dobrej strony
i zakończył zmagania na drugim miejscu, tuż za swoim rodakiem Łukaszem Łaskawcem.
Odcinki specjalne włoskiej rundy Pucharu Świata poprowadzone są z myślą o motocyklistach, dlatego poruszający się na czterech kołach quadowcy mają tu zawsze sporo problemów. Dodatkowo trzeba bardzo uważnie nawigować, bo trasa rajdu wije się pomiędzy jarami, wąwozami, skałami i głębokimi przepaściami.
Na drugim odcinku specjalnym Rafał Sonik otarł się o śmiertelne niebezpieczeństwo.
Jechałem z dużą prędkością, skalną półką w dół i nagle naprzeciwko pojawił się jadący pod prąd motocyklista. Dzieliło nas parę centymetrów. Gdyby ich zabrakło prawdopodobnie spadłbym w przepaść i byłby to naprawdę makabryczny wypadek
– mówił polski rajdowiec.
Na całe szczęście całą przygoda skończyła się szczęśliwie. Rafał Sonik, wymieniając się co chwilę prowadzeniem z Łukaszem Łaskawcem ostatecznie dojechał na metę z drugim czasem i w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata przesunął się na drugą pozycję ze stratą zaledwie jednego „oczka” do rodaka. To zapowiadało ogromne emocje przed Rajdem Faronów.
W Rajdzie Faronów układ był prosty: który z Polaków przyjedzie na metę przed swoim rodakiem, wygra Puchar Świata. Rafał Sonik przez całą trasę jechał z Łukaszem Łaskawcem „łeb w łeb”.
Na kolejnych odcinkach dzieliły ich zaledwie sekundy, ale ostatecznie to uczeń okazał się szybszy niż mistrz.
Odcinki specjalne w Egipcie były długie i wyczerpujące. Rywalizacja odbywała się również na wyjątkowo nieprzyjaznym podłożu, pełnym ostrych kamieni i zdradliwych miejsc. Doskonale przygotowany kondycyjnie Rafał Sonik radził sobie doskonale, do momentu, kiedy jego bezpośredni rywal… wskoczył mu na plecy.
Na jednym z niewielu piaszczystych odcinków, prowadzący Rafał Sonik musiał gwałtownie odbić przed dziurą między wydmami. Jadący za nim Łukasz Łaskawiec nie zdołał powtórzyć manewru starszego kolegi i runął w dół prosto na swojego rodaka.
Nagle poczułem, że coś wskakuje na mnie z lewej strony i to był Łukasz ze swoim quadem. Odbiliśmy się od siebie, przez chwilę rolowaliśmy, by potem przez kilkanaście minut zbierać się z ziemi i naprawiać uszkodzenia. W moim przypadku niestety nie tylko ucierpiała nawigacja, ale również rama, która pękła i jazda przez kolejne 250 km nie była łatwa.
– relacjonował zdobywca Pucharu Świata z 2010 roku, który po kraksie stracił kilka sekund do rodaka-rywala i już tej straty nie zniwelował.
Rafał Sonik Rajd Faraonów i cały sezon Pucharu Świata zakończył na drugiej pozycji.
To wspaniały, historyczny dzień. Polacy rządzą w świecie motorowym, wśród quadowców nie ma na nas mocnych.
– mówił z radością starszy i bardziej doświadczony z Polaków.